O REAKTYWACJI KONNEJ PROCESJI WIELKANOCNEJ W ŻERNICY- NA PODSTAWIE RELACJI INGEMARA KLOSA
W ostatnich latach obserwujemy w naszej okolicy pozytywne zjawisko przywracania wielu pięknych, zapomnianych zwyczajów i tradycji. Wystarczy wymieni stanickie fakle czy choćby babskie combry. Do tych reaktywowanych zwyczajów dołączyła w 2014 roku konna procesja wielkanocna. W drugi dzień świąt jeźdźcy objeżdżają pola swej parafii modląc się śpiewem o błogosławieństwo i urodzaj. Przywrócenie tego wydarzenia zawdzięczamy panu Ingemarowi Klos – żernickiemu znawcy lokalnej historii.
Inspiracją dla niego były informacje zamieszczone w książce księdza Ernsta Kieslinga „Utracone dziedzictwo Heinricha Angermanna”. Żernicki proboszcz opisuje w niej odbywającą się od stuleci w drugi dzień świąt procesji nazywanej „Osterreiten”. Dodatkowym bodźcem do wskrzeszenia tej dawnej tradycji był udział pana Klosa w procesjach konnych w Ostropie i Piotrowicach Wielkich w poprzednich latach. Osterreiten odbywały się w Żernicy prawdopodobnie od czasów średniowiecza. Organizacji procesji w 1939 r. zabronili naziści, a po wojnie polscy komuniści. Dopiero w 1948 r. reaktywował ten zwyczaj ks. E. Kiesling proboszcz Żernicy – jednak w połowie lat 50 ubiegłego wieku zaniechano organizacji
procesji z niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn. Zwyczaj ten przywieźli przed wiekami na Śląsk osadnicy z Bawarii i Brandenburgii. W naszym powiecie takie wielkanocne procesje odbywały się tylko w 3 miejscowościach: w Żernicy, w wymienionej wcześniej Ostropie (z przerwą w okresie władzy nazistów) oraz w Wójtowej Wsi, gdzie tradycja ta nie dotrwała jednak do naszych czasów. Zwyczaj ten jest dużo bardziej rozpowszechniony w powiecie raciborskim.
Propozycja reaktywacji procesji spotkała się z przychylnością żernickiego proboszcza ks. Marka Winiarskiego. Na jego i pana Ingemara apel odpowiedziało ok. dziesięć osób chętnych do wzięcia udziału w procesji na koniach. Pozytywnym zaskoczeniem był entuzjazm nowych mieszkańców Żernicy.
Pan Klos podjął się niełatwego zadania organizacji procesji konnej mając jedynie wieloletnie doświadczenie w organizacji żernickiej pielgrzymki na Jasną Górę.
Opinie uczestników i obserwatorów świadczą o tym, że przedsięwzięcie odniosło ogromny sukces. Wzbudziło też duże zainteresowanie lokalnych mediów. Ostatecznie w siodle w procesji wzięło udział 12 osób, dwukółka ze Stanicy oraz 2 wozy po 12 osób. Była też bryczka, w której jechał ksiądz proboszcz, ksiądz wikary, Wójt Gminy Pilchowice i dyrektor
GOK. Procesja jechała ulicami wsi oraz zgodnie z tradycją – objeżdżała żernickie i nieborowskie pola ze śpiewem i modlitwą. Jeźdźcy przepasani byli zielonymi szarfami z napisem
„ALLELUJA–ŻERNICA–NIEBOROWICE -2014”. Procesjom wielkanocnym towarzyszą różne zwyczaje. Na przykład po procesji w Ostropie jeźdźcy – kawalerowie rzucaj bukszpanowym wieńcem, którym są przepasani. Czyj wieniec pierwszy zawiśnie na krzyżu misyjnym, ten w ciągu najbliższego roku ma szanse znalezienie swojej wybranki i wstąpi w stan małżeński.
W Piotrowicach z kolei odbywają się szalone wyścigi, które rozpoczynają się w polu a kończą przy pierwszych zabudowaniach. W Żernicy pan Klos planuje w przyszłym roku przypomnieć praktykowany jeszcze w niektórych Śląskich rodzinach zwyczaj wbijania w pole krzyżyków zrobionych z palm poświęconych w Niedzielę Palmową i zanurzonych w wielkosobotnim ogniu.
Mamy nadzieję, że żernicka procesja wielkanocna na stałe wpisze się w kalendarz wydarzeń naszej okolicy i że wiele jeszcze takich pięknych tradycji zostanie przywróconych dzięki ludziom takim jak pan Ingemar Klos.
Agnieszka Robok